Prokuratura zaskarży decyzję sądu o braku aresztu dla kontrolera lotów ze Smoleńska Pawła P. – przekazał PAP rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński. Podkreślił, że trudności w skutecznym ściganiu kontrolerów wynikały do tej pory "wyłącznie z postawy strony rosyjskiej". Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów nie uwzględnił w czwartek wniosku o 30-dniowy areszt dla Pawła P., jednego z kontrolerów lotów pełniących służbę 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku w Smoleńsku. Jak m.in. uzasadniono, materiał dowodowy nie jest wystarczający, by uprawdopodobnić popełnienie zarzucanego mu czynu, charakteryzującego się zamiarem ewentualnym. Jak przekazał PAP w czwartek wieczorem rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński, decyzję ws. Pawła P. zaskarży działający w PK Zespół Śledczy Nr 1, który bada przyczyny katastrofy smoleńskiej. "Decyzję sądu prokuratura ocenia jako błędną wobec stojącego przed organami ścigania zadania wyjaśnienia od strony karnej wszystkich okoliczności najbardziej dramatycznej katastrofy w historii wolnej Polski" – podkreślił prok. Łapczyński. Jak dodał, prokuratura jest w pełni świadoma trudności związanych ze skutecznym ściganiem rosyjskich kontrolerów, którzy – jak wskazują zgromadzone w sprawie dowody – "przyczynili się do katastrofy smoleńskiej". "Do tej pory trudności te wynikały jednak wyłącznie z postawy strony rosyjskiej" – ocenił. Zdaniem prokuratury, do ogłoszenia zarzutów wobec kontrolerów lotów z lotniska w Smoleńsku nie doszło z powodu postawy Federacji Rosyjskiej. "Wnioski o pomoc prawną i doręczenie podejrzanym wezwania do stawienia się w polskiej prokuraturze pozostawały bez odpowiedzi mimo licznych monitów" – podkreślił prokurator. "Ostatecznie pomocy odmówiono, wskazując – bez podania jakiejkolwiek merytorycznej argumentacji – na rzekome zagrożenia interesu Rosji" – zaznaczył prok. Łapczyński. Jak przekazał rzecznik PK, "w tej sytuacji Zespół Śledczy nr 1 podjął decyzję o wystąpieniu do polskiego sądu o wyrażenie zgody na tymczasowe aresztowanie podejrzanych, co jest warunkiem koniecznym do wystawienia międzynarodowego listu gończego". "Dzisiejsza rażąco błędna w świetle ustaleń dowodowych decyzja sądu nie kończy sprawy. Prokuratura niezwłocznie ją zaskarży do sądu wyższej instancji" – zapowiedział prok. Łapczyński. O wystąpieniu do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie trzech rosyjskich kontrolerów Prokuratura Krajowa informowała we wrześniu ubiegłego roku. To pierwszy krok do wydania międzynarodowego listu gończego. Po ewentualnym wydaniu przez sąd postanowienia o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów śledczy mogliby podjąć działania zmierzające do ich zatrzymania. Chodzi o płk. Pawła P., mjr. Wiktora R. oraz ppłk. Nikołaja K., którym prokuratura zarzuca umyślne spowodowanie katastrofy lotniczej skutkującej śmiercią wielu osób. Posiedzenia aresztowe ws. Nikołaja K. oraz Wiktora R. zostały w czwartek odroczone bezterminowo – powodem było niewykonanie przez stronę rosyjską wniosków o pomoc prawną dotyczących tych podejrzanych. "Wnioski o tymczasowe aresztowanie dwóch pozostałych kontrolerów: Wiktora R. i Nikołaja K. sąd w dalszym ciągu proceduje. Sąd czeka na potwierdzenie doręczenia podejrzanym Rosjanom zawiadomienia o terminie posiedzenia, co jest w ocenie prokuratury w przypadku tego rodzaju posiedzeń działaniem nieznajdującym podstawy w obowiązujących przepisach Kodeksu postępowania karnego" – ocenił prok. Łapczyński. Jak przypomniał rzecznik PK, postępowanie przeciwko dwóm z trójki kontrolerów – Pawłowi P. i Wiktorowi R. – toczy się od marca 2015 r., kiedy sporządzone zostały postanowienia o przedstawieniu im zarzutów nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu powietrznym, której skutkiem była śmierć 96 osób. "Dalsza analiza materiału dowodowego wykazała konieczność zmiany zarzutów z nieumyślnego spowodowania katastrofy i sprowadzenia jej niebezpieczeństwa na działanie umyślne. Nastąpiło to w kwietniu 2017 r. Prokuratorzy przyjęli, że podejrzani – zezwalając na zniżanie się samolotu i warunkowe próbne podejście do lądowania – przewidywali, iż może dojść do katastrofy i się na nią godzili" – dodał prok. Łapczyński. Przypomniał, że wtedy też po raz pierwszy zarzuty postawiono ppłk. Nikołajowi K., który wydawał polecenia kierownikowi lotów, a w przeszłości był dowódcą lotniska Smoleńsk Północny. Prokurator zaznaczył, że rozszerzenie zarzutów "było efektem nowej analizy nagrań z wieży kontroli lotów w Smoleńsku i nagrań rozmów kontrolerów z pilotami zapisanymi przez rejestrator na pokładzie tupolewa". "Dzięki pracy ekspertów z ABW udało się odczytać dodatkowe zdania i słowa oraz przypisać poszczególne wypowiedzi konkretnym osobom" – wskazał rzecznik PK. "Na tej podstawie prokuratorzy ustalili, że na kilka minut przed katastrofą w wieży kontrolnej w Smoleńsku doszło do awarii radiolokacyjnego systemu lądowania. Na monitorach, przed którymi siedzieli kontrolerzy, zanikał punkt oznaczający pozycję samolotu. Kontrolerzy nie znali więc położenia tupolewa, a mimo to nie przerwali podchodzenia do lądowania. Dalej wydawali pilotom komendy zezwalające na zniżanie i warunkowe próbne podejście do lądowania" – napisał prok. Łapczyński. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, którym leciała delegacja na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.