Blah, blah, blah w…Toruniu

8 maja 2015

Polacy jako spoleczenstwo, a takze Polska jako panstwo sa zdecydowanie proamerykanscy, co jest wypadkowa uwarunkowan historycznych, politycznych i wiezi rodzinnych. Ostatnio jednak notowania Ameryki w Polsce spadly. Zdecydowanie niepopularna jest wojna w Iraku i udzial w tej wojnie kontyngentu polskiego. Czesc Polaków, szczególnie ci, którzy ubiegali sie o wize amerykanska, by odwiedzic Stany Zjednoczone i zostali odprawieni z konsulatu z kwitkiem tez maja powody, by na Amerykanów sie boczyc. Ameryki nie kocha zbytnio Unia Europejska, której czescia Polska jest od pól roku. To wszystko sklada sie na wzrost nastrojów antyamerykanskich w spoleczenstwie polskim. Ale antyamerykanski protest, wymierzony w amabasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce Victora Ashe podczas jego niedawnej wizyty na Uniwersytecie w Toruniu zostal w Polsce ledwie odnotowany, tak jakby Polacy sie tego wstydzili. Echa tego protestu dotarly do Stanów Zjednoczonych. Niedawno w Toruniu odbylo sie spotkanie ambasadora USA ze studentami Wydzialu Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikolaja Kopernika. Ambasador Victor Ashe przyznal m.in., ze studiowal na tym samym uniwersytecie i w tym samym czasie co George W. Bush i John Kerry. Przed spotkaniem grupa torunskich anarchistów namalowala czerwona farba na drodze prowadzacej do Wydzialu Prawa napis "IRAQ". W okolicach rektoratu UMK rozdawano ulotki antywojenne, a w sali – drukowana wersje wydawnictwa internetowego poswiecona polityce Stanów Zjednoczonych. Anarchisci na spotkaniu próbowali krzykami, pytaniami, haslami przerywac wypowiedzi ambasadora, kilkakrotnie odzywaly sie gwizdy. Po kilku próbach zaklócenia porzadku, do akcji wkroczyli agenci BOR-u, ale postali tylko chwile, popatrzyli i opuscili sale. Studenci próbowali pytac sie o Faludze i protokól ekologiczny z Kioto, jednak ambasador zignorowal te problemy (udawal, ze nie slyszy lub dawal wymijajace odpowiedzi). Pod koniec spotkania aktywisci wyjeli kartki z napisami "BLAH BLAH BLAH", czyli BUJDA, BUJDA, BUJDA jednak i tym razem ambasador ujrzawszy katem oka napisy, odwrócil glowe w druga strone i mówil do sciany. Napisy nie mogly byc dla niego niewidoczne, bo siedzacy obok ambasadora prof. Zybertowicz z UMK usmiechal sie patrzac na cala te akcje (po spotkaniu pogratulowal aktywistom otwartosci wypowiedzi i stwierdzil, ze akcja bardzo mu sie podobala…). Akcja najbardziej interesowali sie miejscowi dziennikarze. Reporterka TV Torun, stwierdzila nawet, ze "wreszcie ktos z ciekawymi pogladami, bo ci nudni studenci dawali same laurki". Studenci mieli prawo protestowac przeciw polityce Stanów Zjednoczonych. Ale protesty i wogóle postawa antyamerykanska wielu Polakom sie nienajlepiej kojarza, gdyz niechetne, lub wrecz wrogie nastawienie do Ameryki bylo przez lata trwania PRL oficjalnym stanowiskiem wladz w Warszawie wobec Waszyngtonu. Tak sie sklada, ze protest ten byl wymierzony w czlowieka, który jest z Polska bardzo zwiazany, wielokrotnie Polske odwiedzal i ma polskich przyjaciól.

PARTNERZY