Premiera dla Polonii filmu fabularnego "Smoleńsk" w podchicagowskim kinie zapowiadana była wcześniej niż odbył się pierwszy oficjalny pokaz tego filmu w Teatrze Narodowym w Warszawie. W stolicy Polski obejrzeli film dostojnicy: prezydent RP, premier, ministrowie. Rodacy za Oceanem mieli mniej szczęścia, ale w końcu udało się film obejrzeć choć pokaz premierowy odbył się z 24 godzinnym poślizgiem i bez poprzedzającego koncertu artystów. Dlaczego premiera filmu "Smoleńsk" odbyła się z opóźnieniem? Kto, w jakim celu dostarczył Polonii Wietrznego Miasta powodu do niezadowolenia? Kto nabył bilety na seans w ubiegły piątek, musiał zmienić plany zajęć, często zarobkowych, z dalekim dojazdem. Organizatorzy tłumaczyli odwołanie piątkowego pokazu względami technicznymi, przepraszali, zamieszczali informacje w polonijnych mediach, zapraszali na kolejne pokazy w następny weekend. "Czarny weekend" Polonii chicagowskiej w połowie września 2016 przechodzi do historii jako kolejne fatum, które wiąże się z tematyką filmu, problemami powstania tego obrazu a teraz jeszcze z trudami obejrzenia. Nie dość, że film oparty jest na wątkach tragedii z 10 kwietnia 2010 r, gdzie pod Smoleńskiem w katastrofie polskiego samolotu zginęło 96 osób, to warto zaznaczyć cel podróży, którym miały być uroczyste obchody 70. r o c z n i c y mordu na oficerach polskich w Katyniu. Film "Smoleńsk" jest fabularyzowanym pomysłem, w pewnej części fikcją jego twórców. Taka koncepcja sprzyja zainteresowaniu jednych, którzy pragną obejrzeć film ale też oznacza odrzucenie przez innych, którzy nie przepadają za science fiction w fabule. Wśród chicagowskiej Polonii przeważały nastroje zainteresowania. Gdy premierowy pokaz filmu przesunięto na kolejny dzień, dały się słyszeć słowa krytyki, domysłów, kreacji nadprzyrodzonych powodów, w końcu poszukiwania istoty winnej zamieszania. Pojawiły się też przypuszczenia, że sprytny organizator pokazu w porozumieniu z dystrybucją, poprzez przesuwanie terminu premiery, pragnie powiększyć sprzedaż biletów. Podejrzenie okrutne, niezgodne z prawdą i do dekapitacji daleko. Niektórzy kinomani wyrażali też inny pogląd, jakoby brak premiery okazał się unikiem przed inwazją członków organizacji zwanej KOD-em, która w Chicago ma swoją agendę obrony demokracji. W końcu nastał dzień premiery, sala w podchicagowskim kinie wypełniła się po brzegi. W kolejnym wolnym od pracy dniu odbyły się następne seanse, zatem każdy kto chciał, mógł obejrzeć opowieść filmową pod tytułem "Smoleńsk". Dotychczas nie było odrębnych pokazów dla dzieci szkół polonijnych. Trudno zgadnąć czy i jakie stanowisko zajmą członkowie amerykańkiej Akademii Filmowej, gdy otrzymają zgłoszenie filmu do konkursu, czy zakwalifikują film do ubiegania się o najwyższą nagrodę w kategorii: najlepszy film nieanglojęzyczny, a może wyznaczą inną kategorię, której jeszcze nie znamy. Jedno jest pewne: smoleński temat, subtemat i tematy poboczne inspirują kolejnych twórców, miejmy nadzieję, z mniejszymi problemami w kontrybucji, dystrybucji i z emisją w zapowiadanym terminie.