Co po wyborach?

8 maja 2015

Opadly emocje po wyborach, ale tematyka, która przewijala sie w czasie kampanii pozostala. Prezydent Bush stwierdzil, nie bez racji, ze jego zdecydowane zwyciestwo zarówno w kolegium wyborczym jak i w wyborach powszechnych daje mu polityczny kapital, który zamierza wydac. Na co? Otoz jako jedno z glównych zadan w polityce wewnetrznej na druga kadencje George Bush stawia reforme systemu podatkowego. Nikogo kto choc raz dokonywal rozliczenia swych podatków w Stanach Zjednoczonych nie trzeba przekonywac jak skomplikowany, niezrozumialy i malo konsekwentny jest amerykanski system podatkowy. Jest niewielu smialków, którzy sami przygotowuja swe zeznania podatkowe. Ogromna rzesza pozostalych podatników zatrudnia w tym celu ksiegowych, specjalistów od podatków, albo przynajmniej kupuje oprogramowanie komputerowe by z pomoca komputera obliczyc wysokosc swoich podatków. Zadanie które postawil sobie prezydent Bush jest niezmiernie ambitne, bo najezone wieloma trudnosciami zarówno natury politycznej jak i praktycznej. Prezydent nie wyklucza zadnych rozwiazan i szykuje sie do powolania komisji, która zajelaby sie przygotowaniem propozycji zmian w podatkach.

W analizach towarzyszacych temu zagadnieniu wysuwa sie trzy propozycje:

1. Pierwsza, to ogólnokrajowy podatek od sprzedazy w wysokosci ponad 20%, który zastapilby calkowicie obecny system podatkowy. To rozwiazanie – argumentuja jego zwolennicy jest proste w swym zalozeniu. Ludzie dysponujacy duzymi dochodami kupuja najwiecej i wydaja na zakupy wieksze sumy od tych, którzy mniej zarabiaja. Stad tez podatek od zakupów dotknie finansowo najbogatszych i przez to bedzie sprawiedliwy. Przeciwnicy argumentuja, ze dla osoby zamoznej zaplacenie 20 dolarów podatku od 100 dolarowego zakupu to niewielki wysilek finansowy, dla kogos o malych dochodach to spory ciezar. Przy okazji podatkiem objetoby tych wszystkich, któryz teraz podatków nie placa, w tym rzesze nielegalnych imigrantów.

2. Druga propozycja, to wprowadzenie podatku w wysokosci nie przekraczajacej 20%, który zastapilby obowiazujace obecnie w USA 4 progi podatkowe. Motywacja kryjaca sie za tym systemem jest podobna jak w przypadku podatku od sprzedazy.

3. Trzecia propozycja jest najbardziej konserwatywna i zaklada ona utrzymanie obecnego systemu podatkowego przy jednoczesnym wyeliminowaniu licznych preferencji i odpisów podatkowych. Spowodowaloby to znaczne uproszczenie obecnego systemu i obnizenie progów podatkowych.

Ale odpisy podatkowe to rezultat wieloletnich niejednokrotnie dzialan lobbystów, którzy reprezentuja interesy przeróznych grup. O odpisy podatkowe toczono batalie w Kongresie i obserwatorzy wskazuja, ze amerykanscy ustawodawcy nie pozbeda sie latwo zapisów ustawowych umozliwiajacych ulgi podatkowe. Sprzeciw i to zarówno republikanów jak i demokratów wywoluje tez próba odejscia od podstawowej filozofii przyswiecajacej ustawodawcom, a mianowicie im wiecej zarabiasz, tym wyzsze podatki winienes placic. Przy jednakowym podatku dla wszystkich ta filozofia idzie w kat. Prezydent Bush jest daleki jeszcze od ustanowienia, nawet w zarysach, preferowanych przez niego zmian podatkowych. Wiadomo jedynie, ze pragnie utrzymac z pewnoscia dwa odpisy podatkowe, na których w znacznej mierze opiera sie funkcjonowanie obecnego systemu podatków w USA, a mianowicie utrzymany zostalby odpis wydatków jakie podatnik poniósl na oprocentowanie pozyczki na zakup domu. To szalenie wazne, bo daje to silna motywacje do zakupu wlasnego domu, podtrzymujac jednoczesnie caly zwiazany z tym przemysl obrotu nieruchomosciami, udzielania pozyczek na zakup domów, a takze przemysl budowlany. Kolejny odpis, który chce utrzymac prezydent Bush, to prawo do odjecia od podstawy wymiaru opodatkowania wydatków na cele charytatywne. Amerykanie wydaja na instytucje i organizacje charytatywne, na koscioly wiecej niz którakolwiek inna nacja na swiecie. Zmiana tego odpisu moglaby wplynac niekorzystnie na funkcjonowanie tychze instytucji. Pozostawienie tego odpisu ma wiec sens.

Reforma systemu podatkowego to gigantyczne zadanie i niektórzy eksperci zastanawiaja sie, czy 4 lata kolejnej kadencji Georga W. Busha to wystarczajaco duzo czasu, aby nowy system opracowac, przekonac do niego spoleczenstwo i Kongres, i wreszcie, aby propozycje te uchwalic oraz wprowadzic w zycie. Przewodniczacy Izby Reprezentantów Dennis Hastert jest goracym zwolennikiem europejskiego systemu podatku od sprzedazy i chce, aby Kongres rozpoczal przesluchania w sprawie tego projektu. Kilku innych republikanów z Kongresu jest takze za tym. Istnieje nawet organizacja o nazwie FairTax, która jest za wprowadzeniem jednolitego podatku od sprzedazy i prowadzi dzialania w tym celu. Proponuje ona standardowy podatek od sprzedazy w wy sokosci 23%. A wiec podobny do podatku VAT jaki placa obecnie Polacy. Czesc analityków uwaza, ze 23% to za malo, aby calkiem wyeliminowac podatek od zarobków i podatek od innych dochodów. Oprócz pozbycia sie podatku od dochodów wielu Amerykanów chce tez zlikwidowania obecnego systemu elektorskiego przy wyborach prezydenta. Bowiem wybór na kazde inne stanowisko polityczne, poczawszy od najnizszych jak radny miejski, skonczywszy na wyborach do senatu jest prosty i przejrzysty: zwycieza ten, kto zdobyl wiekszosc glosów. Inaczej jest w przypadku wyborów prezydenckich. Na pozór glosuje sie na kandydatów, ale de facto na elektorów, którzy kandydatów wybieraja. Liczy sie najbardziej zwyciestwo w stanach posiadajacych najwiecej glosów elektorskich, bo zwyciezca bierze wszystkie glosy, choc nie zawsze, bo w stanach Nebraska i Maine glosy elektorskie dzieli sie miedzy obu kandydatów w zaleznosci od procentu zdobytych glosów. Prezydent Bush wie, ze bedzie sprawowal rzady przez kolejne 4 lata mimo, ze kolegium elektorskie jeszcze nie glosowalo. Glosowanie tego kolegium nie jest juz wazne, bo wiadomo, ze bedzie ono replika tego, co stalo sie 2 listopada. Czy to ma sens? – zastanawia sie wielu swiatlych Amerykanów. System jest nie tylko skomplikowany i przestarzaly, ale tez niesprawiedliwy, bo moze prowadzic do sytuacji jak przed 4 laty, ze prezydentem zostaje kandydat, który zdobyl mniej glosów w wyborach powszechnych, ale wystarczajaco duzo glosów elektorskich, aby zasiasc w Bialym Domu. Stalo sie tez tak w roku 1876 i ponownie w 1888. W celu pozbycia sie systemu elektorskiego trzeba by bylo wprowadzic poprawke do Konstytucji. To mozliwe choc dlugotrwale i skomplikowane zadanie. Amerykanie poprawiali juz swa konstytucje jezeli chodzi o wybory, wprowadzajac prawo do glosowania dla kobiet, obnizajac wiek wyborców do 18 lat i wprowadzajac bezposrednie wybory senatorów, którzy wczesniej byli wybierani przez legislatury stanowe. Wszystko to ulepszylo system demokratyczny w USA. Zniesienie Kolegium Elektorskiego powinno byc nastepnym krokiem.

PARTNERZY