Darowanemu koniowi… Część 1.

9 października 2022

Co robić gdy stan techniczny używanego pojazdu przy nabyciu pod tytułem „darmym” budzi wątpliwości? Czy liczy się wyłącznie firma? Europejczyk w Ameryce najpierw pokocha auto z Europy, a potem zastanawia się nad naprawą. Są takie marki, które budzą dreszcze emocji, nawet jeśli egzemplarz ma 15 lat, 150 tys. mil na liczniku, a wszystkie opony, baterie i zawieszenie, nadaja się do natychmiastowej wymiany. Chodzi o BMW, w kolorze czerwonym. Sportowa sylwetka tego auta z rozsuwanym dachem dostarcza więcej doznań niż laska topless na jednej z modnych plaż Wietrznego Miasta. Psychologowie, badacze reakcji człowieka z zakresu wrażeń estetycznych stwierdzają, że wielu kierowców kręci tak samo auto dobrej marki, jak bliskość atrakcyjnej właścicielki długich, kształtnych nóg. Oni angażują te same receptory. Trudno więc dziwić się naszemu rodakowi, Robertowi, który od swojego kolegi otrzymał w darze opisany samochód osobowy. Zapłacił przysłowiowego dolara, zarejestrował i wykupił ubezpieczenie. A jeśli do daru trzeba dołożyć wcale niemało pieniędzy, aby z niego skorzystać? Warto zastanowić się nad kosztami. Gdy żona zapytała Roberta, czy stać go na odbiór tego daru, zaniepokoił się. Oprócz wprowadzenia nowego nazwiska właściciela w dokumentach pojazdu zaczęła się zabawa z naprawą, poszukiwania warsztatu, który podejmie się usługi. Trudno wymagać aby pojazd był gotów w kilka dni. Zanim więc Robert zasiądzie za kierownicą, a wiatr rozwieje mu resztki srebrnych włosów na głowie, zanim laski z uznaniem będą spoglądać na niego a raczej na jego pojazd, gdy podjedzie na drive thru po kawę. Na razie musi znosić zatrwożony wzrok żony. Ona nie prosi go jeszcze o ostrożną jazdę, tylko przypomina, jak to mężowi, o lekach, przed poranną kawą. Sąsiad Roberta stara się dowiedzieć, co trzeba zrobić, aby dostać takie auto za jednego dolara. Pomimo okazałego milażu i niezbędnych napraw samochód przedstawia wymierną wartość. Objaśnienia okoliczności, w których dobroczyńca postanowił obdarować Roberta, a więc o tym, co robić aby otrzymać podobny dar, w kolejnym felietonie pod tym samym tytułem: Darowanemu koniowi w zęby nie zaglądaj.

PARTNERZY