Festiwal Lollapalooza w chicagowskim Grant Parku słynie z występów gwiazd muzyki i gwiazdek muzykujących w dobrym stylu. Nie wystarczy być artystą sprawnym technicznie, ani zespołem sprawnym i z talentem. Trzeba jeszcze umieć lansować swoją twórczość. Pracują nad tym sztaby specjalistów, oglądamy więc tych, którzy zadbali o oprawę. Tak duży pokaz jak Lollapalooza to efekt testu, że bez lansu nie ma awansu. Jednym z oryginalnych sposobów lansu jest konkurs, a w nim dla zdobywcy I miejsca nagroda w postaci prywatnego koncertu nowojorskiej grupy MR MS. Jest pewien warunek. Na ten prywatny koncert można zaprosić tylko 20 osób. Zdobywca głównej nagrody otrzyma też 6 trzydniowych vipowskich karnetów wstępu na festiwal, w tym transport na imprezy, wstęp na zabiegi spa, możliwość obejrzenia występów z platformy "premium", a 10 finalistów otrzyma 2 trzydniowe karnety na festiwal. Do 30 czerwca br można zgłosić udział w konkursie wypełniając online ankietę i udzielając odpowiedzi na pytanie o sposób powitania MR MS w swoim domu (u siebie) w Chicago, podczas festiwalu Lollapalooza. Wartość głównej nagrody kształtuje się w wysokości ok. $60 tyś. O ile do następnego festiwalu grupa maszych młodych artystów i wokalistka Karolina Baran postara się o kolejny hit, to ma szansę na dobry start w jednym z uznanych amerykańskich festiwali aby realizować marzenia. Od dawna jednak wiadomo, że bez lansu nie ma awansu. Kogo i jak przekonać o poparciu zdolnego artysty? Czy chodzi tylko o wybór? Jeśli trzeba zwiększyć pulę aby ratować chore dziecko albo na przykład poprzeć zdolnego artystę, bo inaczej jego talent przepadnie, a mamy do dyspozycji jednego, przysłowiowego centa, to zwykle ten cent wędruje do skarbonki, której organizator skutecznie nas przekona… a więc trafi do naszych serc, umysłów a w rezultacie do przysłowiowej kieszeni, gdzie bywają pieniądze. Znawcy tematu mówią, że człowiek warta tyle ile daje, czym potrafi podzielić się. Chodzi o to, że można podzielić się własnym czasem, uwagą w wysłuchaniu drugiego człowieka, miejscem przy stole, a także, o ile wystarczy sił i czasu, to czymś jeszcze.