W warunkach obniżonego bezpieczeństwa, pośpiechu, gonitwy za atrakcjami doczesności, szczególnie gdy nadciąga dżdżysta jesień, zastanawiamy się nad amerykańskim sposobem oswajania śmierci. Konfrontacja pełnego smutku pożegnania z doczesnym życiem wskazuje na przewagę przyjaznego, często zabawnego okazywania dzieciom tego, co nieuchronne.
Rodzice wiedzą, że te strachy, malowane kościotrupy, dzikie dźwięki służą przede wszystkim dobrej zabawie. Skoro tak, to czas zweryfikować przekonanie, wytłumaczyć dzieciom, że ta zabawa trwa w Halloween, a potem jest inaczej. Jak? Ludzie naprawdę cierpią, umierają. Bywa też i nie tylko przy zabawie, że to ludzie wydają nieludzkie dźwięki. Przy okazji ogrodowych ekspozycji z okazji Halloween, widocznych czy ktoś chce czy nie, nasze dzieci pytają o śmierć. Czym jest koniec życia, czy to dotyczy każdej osoby, jak, kiedy i co dalej… Rodzice mają do dyspozycji internetowe przekazy albo osobiste, własne odpowiedzi. Ale dziecko w otoczeniu innych dzieci, w przedszkolu, w szkole gromadzi różne doświadczenia. Gry komputerowe dostarczają przeżyć nie zawsze dostosowanych do wieku, a więc doświadczeń dziecka. Można tłumaczyć, choćby poprzez filmy, że wspinanie po stromych skałach, spadanie człowieka z wysokich budynków bez uszczerbku, czy krwawe urazy bez bólu to raczej wyobraźnia, fantazja. Często pobudza to kreatywną zabawę wśród rówieśników, a bywa też, że skutkuje inaczej. Dzieci chcą poznać, doświadczyć, przekonać się czy boli, ale nie wiedzą, że z tego świata bywają często odejścia bezpowrotne. Jakże nudne i smutne wydają się tradycyjne Święta Zmarłych, albo Zaduszki, wyjazdy na cmentarze, odwiedziny miejsc pochówku bliskich lub dalszych członków rodzin, znajomych. Wesołość, zabawa kojarzy się od małego z przyjemnością, natomiast do refleksji, zadumy, trzeba dorosnąć. Pewnie dlatego halloweenowe atrakcje, choć pogańskie, łatwo wygrywają w konkurencji z obyczajem chrześcijańskim, z tradycją modlitwy w intencji tych, którzy odeszli. Po co opowiadać dziecku o śmierci, końcowym etapie życia człowieka, gdy upływ czasu otwiera kolejny etap wtajemniczenia. Łatwiej się śmiać, niż smucić. Może dlatego coraz częściej z kręgów „dobrze poinformowanych” słychać, że życie po życiu jest piękne. Aby nie zabrakło uciech już tu i teraz, halloweenowe strachy spełniają zadanie oswojenia dzieci z mroczną stroną egzystencji. Natomiast to, co straszne i trudne osładza się cukierkami lub innymi słodyczami. Wieczorami podświetlone zabawki przed domami przerażają nawet pasażerów w samochodach. W sklepach podczas zakupów, na parkingach, czy w klubach nie brak przerażenia dowcipnisiów. W czarnych kostiumach udają straszydła. Słodycze nie zawsze są tylko słodkie, a pod kostiumami ukrywa się nie zawsze miły psotnik. W ubiegłych latach słodycze dla dzieci zawierały narkotyki. Kostium, maska, artystyczne akcesoria służą też tuszowaniu złodziejskich, rozbójniczych lub innych przestępczych zamiarów. Celem halloweenowego święta są modły sprzedawców do bożków wszechobecnej konsumpcji. W Polsce cieszą filmiki, kolorowe prezenty z akcesoriami halloweenowych atrakcji od bliskich, w tym cioci lub wujka z Wietrznego Miasta. Bezpieczeństwo na poboczach wąskich polskich dróg szczególnie wieczorami mają poprawić gadżety, znaczki odblaskowe z napisem Happy Halloween w kształcie dyni. Zwycięża wygoda i pragmatyzm. Po tych zabawach przyjdzie dopełnienie, dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki.
BARBARA MARTA ŻMUDKA