Czego może spodziewać się rodzic nastolatka, który właśnie chwali się prawem jazdy i zamierza kupić jednoślad? Motocykl albo samochód, to nie jedyne dylematy rodziców i młodzieży u progu lata. Motor nadal jest marzeniem. Oprócz pojazdu, potrzebny jest kask, obuwie, kurtka, wygodne ubranie, rękawiczki, okulary, w sumie spora ilość gadgetów a na początek ubezpieczenie. Zatem koszty. Na drogach coraz więcej pojazdów. Koledzy już spełnili marzenia, pokazują się na jednośladach z koleżankami. Nikt nie chce być gorszy. Im małolat młodszy, tym koszt ubezpieczenia wyższy. Czy kupno, spełnienie takiego marzenia prowadzi do katastrofy? Jaki argument przekona nastolatka aby poczekał z realizacją zakupu? Rodzice próbują zachęcić go nagrodą. Trzeba mieć więcej doświadczenia w prowadzeniu samochodu a dopiero po pewnym czasie zająć miejsce z przodu, na wygodnym siodełku nowego Harley'a. Rodzice amerykańskich małolatów lubią korzystać z pomocy instytucji, które dokumentują efekty zabaw nastoletnich użytkowników jednośladów na drogach publicznych. Czy okazanie młodym ludziom rozbitych pojazdów, połamanych szczęk, kończyn, kręgosłupów i innych skutków zderzeń jednośladu z większymi pojazdami spowoduje odstąpienie od zamiaru szaleństwa? Napewno nie za pierwszym razem. Sen z powiek spędza rodzicom każdy pomysł wakacji na motocyklu, szczególnie z grupą równolatków do innego Stanu, byle dalej od kontroli opiekunów. Nie chodzi o czarnowidztwo. Czy trudno zgadnąć jakie skutki wywoła ściganie małolatów, manewrujących jednośladami na drogach publicznych? Podobnie bywa z quadami, szczególnie na wąskich drogach w Polsce. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja rodziców, których kontakt z małolatem ogranicza się do weekendowych spotkań, natomiast psychologa traktują jak intruza. Są rodzice, którym wydaje się, że wiedzą jak przekonać nastolatka do zaniechania marzeń o motorze, w tym także wypożyczenia w późniejszym terminie. Często są w dużym błędzie. Nie pomoże nawet oferta zakupu dobrego samochodu, np: jaguara. Dlatego warto skorzystać z pomocy wyspecjalizowanych doradców, zanalizować problem, na wspólnych spotkaniach ustalić kierunek rozwiązania. Niech małolat wie, że jest traktowany poważnie, zanim ewentualny konflikt na trasie wymusi wydatki, których wszyscy wolą uniknąć. Zresztą, gdyby tylko chodziło o pieniądze. Są też rodzice, którym wydaje się, że sprzyjając prośbie dziecka, zyskają jego pozytywne uczucie, a co najmniej przychylność. Nic bardziej błędnego. Tam, gdzie stawką jest zdrowie i życie, rozsądny rodzic nie powinien mieć problemu z wyborem. Mądry rodzic stawia zaporowe warunki zanim wystapią skutki braku wiedzy, doświadczenia czy odrobiny szczęścia po stronie jedynego syna lub córki. A jednak dobrymi radami wybrukowaliśmy nie jeden przedsionek piekła na ziemi.