Kontraktorskie „fotografie”

19 września 2021

Rodzinne fotografie najczęściej dokumentują radosne chwile podczas rodzinnych spotkań. Czasem jednak zdumiewa nas zachowanie najbliższych. Zamiast poparcia, pomocy, zrozumienia spotykamy się z zimną kalkulacją. Aby było jasne, z dodatkiem: „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach”. W  Wietrznym Mieście budujemy, remontujemy, wznosimy nowe obiekty. Nie rzadko też niezdatne do użytku rudery otrzymują nowe życie. W rodzinie  budowlańców, kontraktorów główne prace prowadzi kuzyn, a prace wykończeniowe szwagier żony. I chociaż najczęściej mówią: mięso nie słonina, szwagier nie rodzina, to jednak związki rodzinne, nawet dość odległe, zobowiązują. Jednak częściej pewne emocje psują rodzinną sielankę, szczególnie gdy jeden z członków rodziny zdobędzie dobrze płatne zlecenie i nie podzieli się tą wiadomością z właścicielem innego rodzinnego biznesu. Kto pracuje na własny  rachunek, czy to w budownictwie, czy w branżach pokrewnych jak hydraulika albo usługi elektryczne, ten wie ile trudu wymaga zdobycie zlecenia. Zanim uda się ustalić warunki przyjęcia, wykonania, terminu i zapłaty trzeba wykazać się anielską cierpliwością. Dodatkowym utrudnieniem są galopujące w górę ceny materiałów budowlanych, nie mówiąc o zaliczkach na zakupy podstawowych materiałów, aby prace rozpocząć. Jeśli uda się pokonać wstępne warunki, gdy praca ruszy a inspektor dokona odbioru, to przed wykonawcą daleka droga do uciechy. Pozostaje udręka wyczekiwania na zapłatę. Rzecz w tym, że jeśli nawet wykonawca wystawi fakturę na umówioną kwotę, to nie znaczy, że otrzyma on wynagrodzenie za pracę w całości i w ustalonym terminie. Okazuje się, że i po stronie zleceniodawcy też mogą zachodzić przeszkody, z których utrata płynności finansowej nie jest jedyną przyczyną zwłoki. Co robić, gdy zleceniodawca wskazuje błędy, usterki w wykonawstwie i szuka fachowca do poprawek a wysokość spodziewanej zapłaty ulega obniżce? W konkretnym przypadku zdarzyło się, że zleceniodawca umówił się o wykonanie poprawek nie z bliskim krewnym generalnego wykonawcy lecz z inną osobą. Ten trzeci pochwalił się u kogo poprawia zlecenie, co spowodowało, że krew szwagra zaczęła się burzyć. A przecież można było połączyć wysiłki, obydwaj wykonawcy skorzystaliby na zleceniu. Niestety, brak współpracy zaowocował nie tylko oczekiwaniem na zapłatę ale i zarzutem o pominięciu „rodziny”. U podłoża niechęci współpracy pojawia się przekonanie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Do kamery każdy uśmiecha się albo robi dobrą minę. Często nawet najbardziej uważny obserwator nie dostrzeże obawy o powodzenie innego, rodzinnego konkurenta.

PARTNERZY