Czas podsumowań… przemysleń… Co przyniesie rok 2014? Czy polonijne dokonania w Wietrznym Mieście przyniosą spodziewane owoce? Od czego to zależy? Zapewne od aktywności ludzkiej. Stymulowanej czy sterowanej? W zakresie wydarzeń kulturalnych polonii chicagowskiej, warto odnotować w tamtym roku kilka udanych spektakli teatralnych dla dzieci. O powodzeniu niektórych festiwali w Chicago Polonia nie decyduje, więc nie czas się tym zajmować. Odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne Polonii stało się w tym roku powołanie dwóch organizacji w Chicago o profilu quasi politycznym. Jedna pod hasłem: "demokracja młodych" a druga z intencją pomocy emigrantom. Po wstępnej analizie założeń statutowych rodzi się pytanie: w jaki sposób osiągną swoje cele? Ludzie młodzi doskonale wiedzą do czego służy demokracja, robią swoje. Natomiast życie emigrantów, szczególnie nieudokumentowanych najbardziej zależy od ekonomii a ta od decyzji speców obracających walutę jak tłustą słoninkę, nie przejmując się zakazem spożycia. W minionym roku, młode polonijne działaczki z Chicago przygotowały wiele materiałów i poleciały na konferencję Quo Vadis aż do Connecticut. Czy podjęto poważne w skutkach decyzje aby jak nazwa sugeruje, Polonia wiedziała dokąd zmierza? Z pewnością. Medialnie projekt ten nie zyskał rangi priorytetu w streamie. Aktualnie po wrzucie hasła o tym wydarzeniu pojawia się song Lecha Makowieckiego o potrzebie przebudzenia kilku władczych osób aby pojęły, że serwowany na okrągło polityczno-celebrycki luzik na dłuższą metę unicestwia młode mózgi.
Chicagowscy działacze z kręgu Poloni dojrzałej popierali projekty przybyszów z kraju. W wiekszości Polonia ofiarnie wspiera zarówno akcje charytatywne a więc pomoc chorym dzieciom jak i owocnie reaguje na odpowiednio umotywowane zapotrzebowanie z rodzinnego kraju. Spotkania z gośćmi z Polski nie firmują, jak niegdyś organizacje polonijne. Zreszta oprócz pikników, opłatków i dzielenia się jajeczkiem na wiosnę, niewiele radości proponują organizacje swoim członkom. Może tylko z okazji Dnia Konstytucji 3 Maja i potrzeby pokazania się na paradzie, wykaże ktoś czasem umiarkowaną aktywność. Zdecydowanie śmielej słychać narzekanie na obojętność rodaków przy wyborach na urzędy miejskie, stanowe i federalne. A przecież każdą zmianę trzeba zacząć od siebie. Czy i kto pracuje nad kandydatami na leaderów naszej społeczności? Kto ma przygotować dobry, chwytliwy program? Skąd brać fundusze na kształtowanie i rozwój? Wielu młodych leaderów unika wszelkich rejestrowanych organizacji. Dlaczego, co ich powstrzymuje? Najwyżej zostaną skreśleni. Przegrają tym razem, wystartują następnym. Od czego zacząć? Są takie cechy jak: cierpliwość, wytrwałość, determinacja; wyzwalają odpowiedź na pytanie: który z leaderów potrafi liczyć na siebie? Gdyby dobrze rozejrzeć się, kilka wakujących miejsc w polonijnych instytucjach ma już następców. Czas pokaże na ile zmiany te są trafne. Jeśli jednak niewiele można zmienić wokół, to dobrze pomyśleć o sobie; aby zmienić świat, najlepiej zacząć od siebie, od swojego podwórka i własnych partykularnych interesów, bo jak nie my, to kto nam urządzi 2014 Szczęśliwy Rok?