O wyborach po wyborach

8 maja 2015

Witam Panstwa po 3 tygodniach nieobecnosci, spowodowanej urlopem i podrózami, w tym równiez do Polski. Tak sie jakos zlozylo, ze w Polsce nie bylem 5 lat . W tym czasie kraj zmienil sie zdecydowanie na lepsze. Polacy polkneli bakcyla kapitalizmu, o czym swiadcza eleganckie nowe sklepy, firmy, prywatyzacja wszystkiego, co do niedawna bylo panstwowe i widoczne bogacenie sie kraju. Polska pieknieje. U przybysza zza oceanu, który sie w tym kraju urodzil , a pózniej w latach PRL-u tego kraju nie mógl zniesc do tego stopnia, ze zdecydowal sie na emigracje, Polska obecna zaczyna budzic dume, ze potrafila zrzucic jarzmo komunizmu, które powodowalo, ze byla ponurym, smutnym, wreczy brzydkim krajem, mimo swych niezaprzeczalnych zalet. Rozpoczety protestami Solidarnosci sprzed 25 laty wielki proces spolecznych przemian spowodowal równiez to, ze Polska wyladniala, ze jest czystsza, wiecej w niej nowych i wyremontowanych budynków, dobrych samochodów i dobrze ubranych ludzi, zadowolonych z zycia. Zdaje sobie sprawe z problemów, jakie nekaja kraj, ale podczas krótkiej, kilkudniowej wizyty najbardziej widoczne sa zmiany w Polsce na lepsze.

Ostatni dzien mojego pobytu w Polsce przypadl na wyborcza niedziele – 25 wrzesnia. I gdyby nie plakaty wyborcze oraz temat wyborów nieustannie obecny w mediach, to wlasciwie w rozmowach towarzyskich, w rodzinie, a takze w kontaktach z ludzmi przypadkowo spotkanymi, sprawa wyborów byla zupelnie marginalna, mimo ze przeciez spoleczenstwo wiazalo z nimi nadzieje na zmiane na lepsze. Apatia, brak zainteresowania wyborami byly az nadto widoczne. Rezultatem okazala sie rekordowo niska frekwencja wyborcza, która wyniosla zaledwie 40%. Odwracajac ten wynik oznacza on, ze 60% uprawnionych do glosowania Polaków nie wzielo udzialu w wyborach, nie glosowalo, mimo, ze niemal cale spoleczenstwo oczekuje od nowych wladz poprawy sytuacji materialnej kraju, ukrócenia korupcji i nieuczciwosci na górze widocznej w coraz to nowych aferach. Wielu polskich polityków,a takze duchownych, którzy przeciez nawolywali do udzialu w wyborach, wielu ekspertów usiluje teraz znalezc odpowiedz na pytanie – dlaczego Polacy w swej przewazajacej czesæci nie glosuja, nie korzystaja z najwazniejszego mechanizmu demokracji, jakim sa wolne wybory? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Ale z pewnoscia przyczyn marazmu i niecheci do glosowania u Polaków nalezy szukac w tym, ze wielu z nich po prostu nie wierzy, ze wybory, nowe twarze w parlamencie i rzadzie cokolwiek zmienia. Wielu Polaków uwaza, ze korupcja, nieuczciwosc sa nieodlaczna czescia polityki i daja temu wyraz nie idac na wybory. Najwiecej wiary w mozliwosc zmian na lepsze Polacy wykazali podczas pamietnych wyborów czerwcowych w 1989 roku, kiedy w owych tylko czesciowo wolnych wyborach, wzielo udzial blisko 70% uprawnionych do glosowania. To byl absolutny rekord. Od tego czasu frekwencja wyborcza malala, choc nie byla to jakas stala prawidlowosc.

Polacy, którzy lubia porównywac sie, szczególnie ostatnio po wstapieniu do Unii Europejskiej, z panstwami Europy Zachodniej, w przypadku porównania frekwencji wyborczej wypadaja zdecydowanie niekorzystnie. W sasiednich Niemczech udzial w wyborach bierze regularnie okolo 75 procent uprawnionych do glosowania obywateli, a absolutny rekord nalezy do Wlochów, którzy w az 82 procentach chodza na wybory i glosuja. Jeden z polskich ekspertów, wystepujacych w telewizyjnym wieczorze wyborczym powiedzial, ze pod wzgledem udzialu w wyborach Polsce blizej do prymitywnego kraju 3 swiata, nieswiadomego korzysci z dokonywania wyboru polityków odpowiedzialnych za rzadzenie, niz do nowoczesnego panstwa zachodniego. Ci z naszych rodakow, którzy maja obywatelstwo amerykanskie i biora udzial w amerykanskich wyborach wiedza z praktyki, ze demokracja amerykanska bardzo stawia na udzial w wyborach, ze na przyklad wyborca wychodzacy z lokalu wyborczego otrzymuje nalepke z napisem I voted – glosowalem – co jest do pewnego stopnia dumnym stwierdzeniem, a czesciowo takze przypomniem i przykladem dla innych, aby takze glosowali. W Stanach Zjednoczonych podkresla sie czesto, ze kazdy glos sie liczy i przytacza sie klasyczny przyklad prezydenta Johna Kennedy’ego, który wygral wybory róznica zaledwie kilku tysiecy glosów, co przy tak ogromnym kraju jak Ameryka jest naprawde róznica znikoma. Tak wiec Amerykanie wierza, ze istotnie kazdy glos jest u nich wazny. Po tym wzgledem w Polsce jest nieco inaczej, co czesciowo moze tlumaczyc wysoka absencje wyborcza. Otóz polskie prawo wyborcze jest dosyc proste, ale tylko pozornie. W wyborach do Sejmu kazdy wyborca ma jeden glos i moze oddac go na dowolnie wybranego kandydata z preferowanej pratii. W wyborach do Senatu wyborca ma tyle glosów ile mandatów senatorskich jes t w danym okregu. Zgodnie z zapisem konstytucyjnym wybory do Sejmu sa proporcjonalne; procent oddanych przez wyborców glosów na dana partie powinien przekladac sie na procent uzyskanych przez te partie miejsc w Sejmie. Jednak zasade czystej proporcjonalnosci zaburzaja nastepujace mechanizmy:

1. Wymóg przekroczenia przez partie sejmowe 5% glosów w skali calego kraju. Glosy oddane na partie ponizej 5% zostaja zmarnowane, partie te nie otrzymaja miejsca w Sejmie. I w takim przypadku mozna zrozumiec polskiego wyborce, który mówi, ze jego glos nie bedzie sie liczyl. Tak wiec partia przegrana nie otrzymuje zupelnie miejsc w sejmie, a partia zwycieska otrzymuje wiecej miejsc niz proporcjonalnie glosów. Eksperci przytaczaja tu przyklad wyborów z 1993 roku kiedy 35% wszystkich glosów oddanych w wyborach zostalo oddanych na partie, które nie nie dostaly sie do Sejmu z racji nieprzekroczenia progu 5%. W najnowszych wyborach grozilo to PSL-owi, który jednak do Sejmu sie dostal. Ale jest szereg partii, jak chocby Demokraci, czli byla UW, które nie uzyskaly 5% progu i do Sejmu nie weszly. Politolodzy od lat dyskutuja nad tym, jaki wplyw na wynik wyborów ma jeden glos. O tym ile miejsc w Sejmie zdobedzie dana partia decyduja miliony wyborców. Wplyw pojedynczego glosu na losy partii czy tez kandydata w wyborach prezydenckich jest naprawde znikomy. Ale ludzie glosuja. Dlaczego? Bo tak kaze im poczucie patriotyzmu i poczucie przynaleznosci do danego spoleczenstwa.

2. Jezeli chodzi o Polaków glosujacych za granica, jak u nas w Chicago, to aby oddac glos w wyborach trzeba naprawde dokonac sporego wysilku, bo trzeba sie zarejestrowa a pózniej jechac niejednokrotnie wiele mil, by do punktu wyborczego dotrzec. A jednak nie brakuje ludzi, którzy glosuja poza Polska, choc mogloby ich byc wiecej. Jezeli chodzi o wyniki wyborów to znacie je Panstwo z biezacych doniesien i licznych komentarzy. Ja ogranicze sie do przypomnienia, ze przegral startujacy w wyborach do Sejmu z Chicago Andrzej Czuma, który byl na liscie Platformy Obywatelskiej. Zamierzal byc rzecznikiem interesów Polonii w Sejmie, ale nie udalo sie mu przekonac co do tego wystarczajacej liczby wyborców i z Chicago i z Warszawy. Polonia, niestety, nie ma zagwarantowanej konstytucyjnie reprezentacji w polskim parlamencie, mimo ze taka reprezentacje ma na przyklad mniejszosc niemiecka. To paradoks, który nalezaloby przy okazji nowelizacji w polskiej konstytucji skorygowac. Bedziemy tez sledziæ losy Jana Rokity, którego goscilismy w Chicago. Rokita, lider PO przygotowywal sie na stanowisko premiera, ale jego formacja wbrew oczekiwaniom zajela drugie miejsce za PiS i Rokita bedzie musial prawdopodobnie zadowolic sie stanowiskiem wicepremiera i na przyklad Ministra Spraw Zagranicznych.

PARTNERZY