Polityka i przemoc

3 kwietnia 2016

Rękoczyny, przepychanki, przekleństwa, próby oczerniania i wyśmiewania rodzin kontrkandydatów na łamach prasy brukowej, to sceneria jaka od pewnego czasu towarzyszy prezydenckiej kampanii wyborczej w USA. Według standartów międzynarodowych używanie fizycznej przemocy podczas kampanii to zjawisko niezmiernie rzadkie w Stanach Zjednoczonych. Ostatni raz doszło do tego na większą skalę podczas Konwencji Partii Demokratycznej w 1968, kiedy do rozpędzania rozruchów na tle politycznym użyto policji i polała się krew. Polityczny bandytyzm, jak to zjawisko określają komentatorzy, dał o sobie znać ostatnio przed paroma tygodniami, gdy Donald Trump musiał odwołać swój wiec wyborczy zaalarmowany tym, że jego przeciwnicy szykują na wiecu rozróbę na dużą skalę. Czołowemu kandydatowi Republikanów zarzucono  tworzenie “toksycznego klimatu”, a za  ewentualne akty przemocy na wiecu obwinionoby niechybnie właśnie jego. To co szykowali przeciwnicy Trumpa to nic innego jak atak na wolność słowa i wolność zgromadzeń. Trump miał paść ofiarą. Trump nie jest zupełnie bez winy. To w końcu on podczas wiecu w Las Vegas, gdy jeden z jego przeciwników wydzierał się na niego Trump zareagował mówiąc, że tęskni za starymi czasami, bo wtedy takiego faceta wynoszono z wiecu na noszach. Na innym wiecu Trump poinstruował swych zwolenników, że jeżeli zobaczą kogoś szykującego się do rzucenia w niego pomidorem, to powinni takiemu człowiekowi dać wycisk i nie obawiać się o ewentualne koszty prawne, bo to on, Trump je pokryje. W jednym z wywiadów telewizyjnych Trump powiedział bez ogródek, że ktoś kto protestuje na jego wiecach może dostac. Ale czy bicie kogoś na wiecu to objaw patriotyzmu? Z pewnością nie. Również zachęcanie do bicia przeciwników politycznych na wiecu nie jest powodem do chwały i to ze strony polityka, który najprawdopodobniej zostanie mianowany na konwencji wyborczej kandydatem republikanów do prezydentury. Zapytany o możliwość, że delegaci na konwencję odmówią wręczania mu nominacji prezydenckiej Trump powiedział, że może wtedy dojść do rozruchów. On nie stanie na ich czele, ale może wtedy dojść do “złych rzeczy” – zagroził Donald Trump. Już teraz można dostrzec wyraźne podziały w społeczeństwie amerykańskim na tle kandydatury do Białego Domu. Ale to nie pierwszy raz do tego w Ameryce dochodzi. A polityka służy do tego, by definiować stanowisko i starać się przekonać innych do swych opinii. Dostrzegać to co dla kraju najlepsze. Polityka jest cywilizowanym substytutem użycia siły. W tym co nazwamy polityką chodzi o to, aby przekonać przeciwników do swoich racji bez konieczności używania siły i wynoszenia tych co się nam sprzeciwiają na noszach.

 

PARTNERZY