Pomysł na siebie

20 września 2015

Prognozy zatrudnienia w wymiarze globalnym wskazują, że w Europie rozszerza się zjawisko neet-sów. To młodzi ludzie, którzy nie pracują, nie uczą się, nie widzą celu, nie szukają sposobów, by zmienić swoją sytuację życiową. Młodzi Europejczycy nazywani są pokoleniem NEET-sów (z ang.: not in employment, education or training). Czy do Stanów Zjednoczonych dociera pokolenie neet-sów, czy spotykamy się z tym zjawiskiem wśród naszej społeczności? Być może nie ujawnia się wyników tych badań a ich efekty zmierzają do uzyskania prawa do zasiłków. Z wieloletnich doświadczeń naszych rodaków wynika, że najczęściej ciężar gościnności ponoszą bliscy albo znajomi, nie amerykański podatnik. Rodzice młodych ludzi w Polsce, zaniepokojeni zniechęceniem swoich dzieci do nauki i pracy, której za wiele nie ma, zabiegają u rodziny w dalekiej Ameryce o przyjęcie swojej pociechy. Jaki jest cel tych przyjazdów? Poznanie innego kraju, innych ludzi, innej kultury a może nauka życia? Jak? Poprzez doświadczenie. Jak to zrobić? W wielu krajach status turysty przekreśla uzyskanie pozwolenia do pracy. Może szkoła? Najlepiej nauka języka angielskiego, to zawsze się przyda. Tak, ale skąd wziąć kasę na opłatę czesnego, nie mówiąc o podręcznikach, dojazdach i innych wydatkach. Zestresowana pociecha alarmuje więc rodziców w kraju. Rodzice posyłają dolarki raz i drugi ale czy o to chodzi? Zwykle za mało na kontynuowanie nauki, na poszukiwanie sponsora, za mało na zwiedzanie tego i innych stanów. Najbardziej dokucza brak pomysłu na siebie. Co pozostaje? Powrót? Nie każdy młody człowiek chce się przyznać, że i tam w dalekiej Ameryce nie znajduje pomysłu na swoje życie. Gdyby spojrzeć na Europę, tam młodzież po przeżyciach i obserwacjach powoli rzuca kotwicę. W jednej z dzielic Madrytu, gdzie bezrobocie osiąga wyżyny, osoby bezrobotne w liczbie ponad 12 tys. wzięły sprawy w swoje ręce. Utworzyli Platformę Bezrobotnych Pracowników. Szukają razem zatrudnienia i wspierają najbardziej potrzebujących. Po części dzielą się domowymi pracami, naprawiają sprzęty, odnawiają mieszkania, mobilizują tych, którzy nie mają już zasiłków ani zapomóg. Zorganizowali "Spiżarnię", lokalny bank żywności. Przed nimi darmowe kursy przysposobienia zawodowego. Bezrobotni nie tracą czasu na nudę, przygotowują swoich kolegów tak, aby poszukiwanie pracy obfitowało nie tylko w rozmowy wstępne. W urzędzie miasta złożyli dokument, w którym opisują skuteczne sposoby zwalczania bezrobocia. W Stanie Illinois funkcje pomocowe sprawuje wiele agencji, bezrobotnym pomagają organizacje niedochodowe. Można zgłaszać się i korzystać pod warunkiem dysponowania adresem zamieszkania, pozwoleniem do pracy, prawem jazdy, często samochodem z dwustronnym ubezpieczeniem. Rodzice chcąc dobra swoich dzieci, wysyłają je w daleki świat po naukę życia. Tak było i jest; to też specyfika emigracji. Wśród naszej społeczności w Wietrznym Mieście oprócz pomocy dzieciom chorym i osobom nieporadnym jest taki obyczaj, że osobom przylatującym z kraju na krótko ale z zamiarem dłuższego pobytu umożliwia się przyspieszony "kurs pomysłu na siebie". To kurs poprzez pracę. Mało kto narzeka na praktyczny aspekt tych zajęć, raczej na układy w stosunkach międzyludzkich. Im szybciej odkrywamy pomysł na siebie, tym więcej czasu i pieniędzy ale o tym każdy "turysta" musi przekonać się osobiście. 

PARTNERZY