Po zakończeniu tygodnia mózgu, przyszedł czas na Dzień Ziemi. Kto jeśli nie naukowcy najczęściej używają mózgów?! Co ciekawsze, jak twierdzą amerykańscy specjaliści od statystyki, efektami swojej działalności, wynalazkami, odkryciami uczeni przyczyniają się najbardziej do zanieczyszczń ekosystemu. Przesadna ingerencja odkrywców nowych roślin, hybryd ssaków i nowych leków najmniej sprzyja naturalnemu środowisku. Plantując nowe sadzonki w nieurodzajnych glebach, można spowodować większe wyjałowienie a więc z niewielkiego pożytku, większa szkoda. Plantując w naszych amerykańskich, przydomowych ogródkach kaczeńce, przebiśniegi, czy szarotki znajdujemy podziw w oczach naszych sąsiadów. Rośliny klonowane stanowią ogromne niebezpieczeństwo dla ekosystemu. Wyhodowane w laboratoriach np: transgeniczne mrówki stają się nerwowe, nieposłuszne, nie potrafią zdobywać pożywienia, giną z nadmiaru indywidualizmu w postępowaniu. Rozrastający się w Polsce chwast zwany barszczem Sosnowskiego, a zwłaszcza jego korzeń, w niewielkich ilościach przydaje się w leczeniu chorób reumatycznych. W swoim środowisku spełnia funkcję paszy pod warunkiem, że jest w miarę wcześnie ścinany. Przywleczenie do Polski tej rośliny ukazuje niechęć przyrody do adaptacji, tzw. barszcz rozrasta się i powoduje oparzenia u człowieka. Podobne sytuacje powtarzają się, szczególnie jeśli produkt pochodzi z laboratorium. Warto wspomnieć o Brazylii gdzie wyhodowany laboratoryjnie komar miał zlikwidować problem wirusa Dengi, a jednak spotęgował aktywność innego, do tamtej pory niegroźnego wirusa Zika! Ingerencja człowieka w ekosystem Wielkich Jezior, w tym jeziora Michigan nad wodami którego leży jak wiadomo część aglomeracji Wietrznego Miasta, zmierza do ochrony wód przed żarłocznym dzikim karpiem. Wymaga to zwiększenia nakładów aby ocalić równowagę biologiczną największych akwenów wodnych w granicy Stanów i Kanady. Jakkolwiek wielka jest ingerencja człowieka w ekosystem, warto przypomnieć prostą zasadę: przyroda bez człowieka przetrwa, odbuduje się, natomiast człowiek bez przyrody nie przeżyje. Najpiękniejsze ogródki na posesjach w Wietrznym Mieście, to nasze, polonijne. Rokrocznie zdobywają nagrody, zazwyczaj symboliczne ale cieszą i zachęcają do pracy. Kto nie lubi zapachu maciejki latem, albo mniej kształtnego pomidora czy zielonej sałaty z własnego ogródka ten idzie do amerykańskiej restauracji i udaje, że podane potrawy to sztuka kulinarna.