Przed wyborami

19 października 2016

Jak wynika z definicji Organizacji Narodów Zjednoczonych, stawia sobie ona za cel zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, rozwój współpracy między narodami oraz popieranie przestrzegania praw człowieka. A co ma  do tego Donald Trump? Okazuje się, że ma. Jeden z czołowych przedstawicieli ONZ dołączył ostatnio do krytyki pod adresem republikańskiego kandydata do Białego Domu. Głosy krytyczne przeciw Trumpowi odnosiły się ostatnio przede wszystkim do jego wulgarnych wypowiedzi pochodzących z nagrania datowanego w 2005 roku i dotyczącego kobiet. Do  głosów potępiających Trumpa dołączył ONZ-owski komisarz do spraw uchodźców Zeid Al Hussein (fot.). Komisarzowi nie chodzi jednak o komentarze o kobietach, ale o wypowiedzi Trumpa, dotyczące deportowania nielegalnych imigrantów, zakazu wjazdu do USA muzułmanów, a także posługiwania się torturami podczas przesłuchań. To wszystko miało by być legalne, gdyby prezydentem USA stał się Donald Trump. Na Konferencji prasowej w Genewie komisarz Zeid Al Hussein powiedział, że jeżeli Trump zostanie wybrany w oparciu o to co już powiedział to wiąże się z tym niebezpieczeństwo na skalę międzynarodową. Al Husein stwierdził, że nie zamierza wyciszyć swych negatywnych uwag pod aresem Donalda Trumpa. Przedstawiciele ONZ są zazwyczaj ostrożni w ferowaniu opinii na temat amerykańskiego procesu wyborczego. Sekretarz Generalny Ban Kimoon powiedział, że oburzają go rasizm i nienawiść szczególnie w odniesieniu do polityków, którzy mogą stać się liderami, ale nie wymienił Donalda Trumpa. Co na to wszystko Donald Trump? Po wyciszeniu emocji wokół wypowiedzi na temat kobiet przestrzega on przed możliwością zmanipulowania wyborów, skradzenia ich. Prawie wszystkie stany USA pozwalają na wysłanie do lokali wyborczych obserwatorów. Trump umożliwił swym zwolennikom wpisanie się na internetową listę obserwatorów, ale zakres ich uprawnień nie jest do końca sprecyzowany. Wyborcy, którzy będą mieli kłopoty przy głosowaniu będą mogli skorzystać z gorącej linii telefonicznej, obsadzonej przez wyszkolonych ochotników, którzy będą mogli odpowiedzieć na pytania wyborców i powiadomić władze nadzorujące wybory o ewentualnych nieprawidłowościach. Uprzednio Departament Sprawiedliwości USA wysyłał federalnych obserwatorów do tych okręgów wyborczych, w których dochodziło do dyskryminacji wyborców. Praktyki tej poniechano w 2013 roku oparciu o wyrok Sądu Najwyższego.

PARTNERZY