Przed rokiem plakaty wyborcze naszej rodaczki Anny Góral ktoś schował w budynku parkowym; dowodowe nagranie video dokumentujące to wydarzenie spowodowało kontrolę inspektora budowlanego… gdzie? W siedzibie pani Anny Góral. Nasza rodaczka nie zraża się przeciwnościami. Ubiega się o stanowisko reprezentanta Stanu Illinois z 23. dystryktu, z południowej częsci Wietrznego Miasta. Aby jej nazwisko znalazło się na liście kandydatów musi pokonać wiele przeszkód i nie jednego kandydata, który ma podobne "zamiary wyborcze". Do dnia wyborów, 20 marca br. pozostało dwa miesiące. Tym razem pani Anna uzyskała od swoich wyborców kilkaset podpisów więcej niż wymagają przepisy. Tymi podpisami wyborcy popierają jej kandydaturę. Jednak taka lista to kolejne pasmo problemów. Nie każdy przecież pamięta sposób złożenia podpisu przed wieloma laty według którego ocenia się aktualnie zgodność z oryginałem. Niektórzy zapominają, a tymczasem przed laty pani Zosia wpisała sobie imię jako „Sophie”. Pan Stanisław w swoim imieniu poprzednio wpisał „ł” a teraz „L” a więc już bez kreski. Pani Kowalska zapomniała, że swoje nazwisko powinna pisac: "Kowalski". Osoba ta sama, a podpis różni się w sposób istotny. Trzeba wyjaśniać każdą taką niezgodność. Czas ucieka.
Anna Góral
Pani Anna zapracowana przy prostowaniu różnic w podpisach ma mniej czasu na spotknia z wyborcami, na promocję swojego programu. W tej sytuacji korzystniej wypada kampania przeciwnika. Pani Anna jest osobą silną zadaniowo. Kiedy ma do pokonania przeszkody, to metodycznie pokonuje każdą z nich. Nie jest miło, gdy rodacy, szefujący prestiżowej organizacji polonijnej, fetują jej przeciwnika. Czy zapominają o niej? Byłoby to dziwne. Znają się przecież od wielu lat, mieszkają blisko siebie, dzieci uczą się w tych samych szkołach, często „są z sobą po imieniu” jak przystało na rodaków. Zastanawia poparcie obcego kandydata, wyborczego przeciwnika pani Anny Góral. Niezrozumiałą wśród polonijnych organizacji stała się "tradycja zapomnienia" o udzieleniu poparcia rodakowi lub rodaczce. Natomiast częściej zdarza się, że przyparci do muru działacze tych organizacji udzielają poparcia obu kandydatom „po równo" bo w razie czego, "zawsze ktoś z nich wygra”! Ten rodzaj asekuracji nie przysparza powodzenia ani samym działaczom ani nie budzi szacunku czy wdzięczności wśród kontrkandydatów. Jak zwykle, spór zażegnuje pieniądz. Jako kuriozum najstarsi górale opowiadają jak postąpił gospodarz, major jednego z miasteczek w okolicach Chicago. Chodzi o burmistrza o polskich korzeniach, który tak „popierał” naszą rodaczkę, że udało mu się pozbierać stos podpisów dla konkurenta! Na szczęście pani Anna Góral robi swoje. Życzmy Jej pomyślności, dużej frekwencji i dobrego samopoczucia, mimo przyjaciół, których dzięki Niej poznajemy nie tylko w biedzie.