Rozmowy na piknikach cz.1.

7 maja 2015

Na piknikach w dzien deszczowy takie slyszy sie rozmowy… O kazdej porze roku a szczegolnie latem, przylatuja do Chicago goscie z Polski. Pojawiaja sie na piknikach, odbywaja spotkania z rodakami. Pragna przekazac wiesci wprost z Ojczyzny a rodacy spragnieni zywego polskiego slowa, chetnie przysluchuja sie tym opowiesciom. Nie jest tajemnica, ze tez mocodawcom juz po powrocie do kraju beda mogli opowiedziec o wlasnych spostrzezeniach. Goscie wywodza sie z roznych kregow spolecznych, z roznych ugrupowan politycznych, z roznych czesci kraju. Kazdemu zalezy na poprawie sytuacji gospodarczej, na korzystnych cenach paliw, zywnosci i na rozwoju. Mowia o wyborach do sejmu, do senatu, wykazuja zainteresowanie sprawa katastrofy smolenskiej, konstatuja odlegle terminy raportu oraz niszczejace dowody. To jedna grupa. Niebawem poznamy innych przedstawicieli. Nie kazdego obchodzi prawda smolenska. To zle czy dobrze? Sa osoby, ktore uwazaja, ze wzrost zadluzenia kraju, nie jest zgodny z obliczeniami ekonomistow. Niedawno okreslalo sie Polske "zielona wyspa" a wczesniej tygrysem Europy. Kazdy problem mozna zrelatywizowac. Grecy maja dlug wiekszy a narodu mniej. Podobnie jest w Portugalii. W kolejce o pomoc do Brukseli maja zamiar zwrocic sie inni czlonkowie, az strach myslec czy zalapiemy sie na ten statek czy musimy czekac na nastepny albo co nie daj Bog, podzielic los Titanica. Dawniej goscie z Polski jasno i otwarcie wyrazali ochote odbioru dowodow pamieci w postaci zielonych podobizn amerykanskich prezydentow.

 


Dzisiaj odkad burmistrz Chicago oglosil zarobki swoich ludzi, malo kto prosi o wsparcie. Bo jak prosic o pomoc kogos, kto wie, ze na urzedzie w zasobnej Ameryce zarabia sie zaledwie czastke tego co w Zjednoczonej Europie. Gdyby porownac standard zycia, warunki osobiste i zaleznosci, nie tylko sluzbowe albo rozwazac wydatki na leczenie, kulture czy sport, sprawy zarobkow nie bylyby tak jednoznaczne. Pozostaje jeszcze religia, wyznanie i dobry obyczaj. Od mszy sw. zaczyna sie kazdy piknik Polonii w Wietrznym Miescie i w okolicach. Przebrzmialy nieco echa poslugi ulubionego proboszcza ale parafianie nie zapomnieli. Zamiast skupic sie na modlitwie, niejednokrotnie snuja rozwazania o swoim pasterzu, ktorego widuja turysci na Jamaice. Z pokora sluzy wiernym nie tylko w sprawach ducha. Czuwa takze nad produkcja dobrych wyrobow masarskich. I slusznie. W sytym, zdrowym ciele predzej zadomowi sie zdrowy duch. Jak narazie nie slychac o paleczkach szkodliwych drobnoustrojow, a tam klimat goretszy niz nawet latem w srodkowej Europie. Jak widac przestrzeganie higieny gwarantuje zdrowie. Stad juz tylko krok do zadowolenia ducha. W ten sposob mozna uczyc sie od gosci a goscie od nas.

(Zrodla: portale internetowe, press release to media, informacje prasy amerykanskiej z marca i kwietnia br, Inst. IU.)

PARTNERZY