Świąteczne rozterki

26 grudnia 2021

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Urodzony w Wietrznym Mieście, a przebywający w Warszawie, syn polskich emigrantów wiedział, że nie zaliczy pierwszego semestru budownictwa na Politechnice. Postanowił wybrać się na zakupy prezentów dla najbliższej rodziny. Najbardziej smakowała mu kawa w pobliskiej kafejce. Chwila rozmowy z dziewczyną przy kasie wystarczyła, aby przekonał się, że najlepiej zrobić zakupy we dwoje. Umówili się na następny dzień i tak się zaczęło. On wrócił do Ameryki. Wysłał jej zaproszenie, wypełnił dokumenty i po pewnym czasie powitał ją na lotnisku. Zamieszkali w domu rodziców, którzy oprócz byłego studenta mieli jeszcze trójkę młodszych dzieci. Rodzice pracowali w budownictwie, jak się tu mówi, w kontraktorce. Tata budował, co się dało. Mama zajmowała się rachunkami. Skoro studentowi nie poszło w Warszawie, to niech robi z ojcem na budowach. I tak się stało. Dwie kobiety w domu i tylko jedna kuchnia, to zarzewie kłopotów. W dodatku młodej nie było spieszno do pracy zarobkowej. Przeglądała ogłoszenia do pracy, uczęszczała na lekcje angielskiego, udawała, że się uczy. Gdy mężczyźni przyjeżdżali z pracy, w domu była tylko mama, zmęczona całodzienną robotą i nie najlepszym zdrowiem, największe zło tego świata zaczęła upatrywać w zachowaniu młodej. A ona wychodziła ładnie ubrana, zużywała dużo wody, prądu, znaczy energii elektrycznej, kosmetyków. Panowie nie przejmowali się tym gadaniem. Jednak opłaty na rachunkach za wodę i energię wzrastały z każdym miesiącem. Student nie pracował w weekendy, bo wyjeżdżał z młodą, żoną, aby pokazać jej kawałek Ameryki. Postanowili wyprowadzić się od rodziców i zamieszkać w wynajętym apartamencie. W sąsiedztwie mieszkał nauczyciel angielskiego i dentysta, tuż po specjalizacji. Jako ortodonta uruchomił własną praktykę i zaproponował małżonce byłego studenta pracę w swoim gabinecie. Po pewnym czasie były student odkrył, że małżonka nie ma dla niego czasu. Tłumaczyła, że studiuje angielski, dużo się uczy i pracuje. Istotnie, do południa zajęta była na lekcjach angielskiego a po południu pracowała jako pomoc w gabinecie dentysty. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia została obywatelką US. Gdy tylko umilkł brzdęk szkła po toastach, młoda postanowiła trochę odpocząć. Poleciała do Polski. Tak wiedział mąż, jego ojciec a nawet nauczyciel angielskiego. Nikt nie zorientował się, że ortodonta zamknął gabinet i nie zostawił żadnej informacji o powrocie. Minęło kilka tygodni. Dentysta nie wracał. Wraz z młodą, zdolną, otwartą na współpracę asystentką otworzyli gabinet w dalekiej Arizonie. Były student, pracownik budowlany w firmie swojego ojca, przed Świętami Bożego Narodzenia już od lat funduje sobie wycieczkę na Karaiby albo do Meksyku. Nie kupuje prezentów i nie lubi ich dostawać. A przecież to takie rodzinne święta.

PARTNERZY