Uliczna miodosytnia

30 maja 2021

Od wczesnej wiosny, a czasem zimą w Wietrznym Mieście na ulicach można kupić wprost z przyczepy samochodu różne produkty żywnościowe. Czy  obwoźny handel żywnością wymaga pozwolenia, czy preferują go wyłącznie Latynosi? Sprzedają słodkie churrosy, ciastka z tłuszczu i cukru, które szczególnie latem rozpływają się nie tylko w ustach. Wśród naszej polonijnej społeczności nie widać zainteresowania tym rodzajem biznesu. Od ubiegłego roku, tam, gdzie ulica Belmont przecina Oak Park, w sercu jednej z polonijnych dzielnic od wczesnych godzin porannych do wieczora można  kupić miód wprost z przyczepy pojazdu albo wystawiony na stole, pod gołym niebem. Czy deszcz, czy śnieżna zima, czy słoneczna wiosna, słoje i słoiki z miodem zdobią pejzaż tej okolicy. Ostatnio obok pojazdu rozłożony został parasol;  znak, że wiosna może być mokra. Przejeżdżają tą trasą setki pojazdów, obok są ścieżki rowerowe i obiekty miejskiego parku. Przy stoisku z miodem nie widać chętnych do zakupu ani promocji specjału. Nie wiadomo skąd pochodzi ten produkt, czy na pewno jest pszczeli, ile kosztuje, czy zawiera tzw. „samo zdrowie”.  Miód naturalny powinien być przechowywany w chłodzie i co ważne w zaciemnieniu. Wystawiony na działanie światła, promieni słońca wytrąca unikalne właściwości, szczególnie biopierwiastki, enzymy i substancje  bakteriobójcze. Co na to wskazuje? Płyn w wystawionych słoikach zmienia barwę. Jesienią połyskiwał kolorem zaparzonej herbaty, potem zyskał kolor bursztynu, a z wiosną ma kolor słomkowy. Do następnego lata może zmienić też  stan np: z ciekłego na półpłynny, a może i na stały. Przejeżdżają tamtędy kierowcy, zatrzymują pojazdy przed znakiem „stop”, często ostro hamują wzniecając kurz. Słoiki z miodem są chyba szczelnie zamknięte ale kurz osiada wszędzie. W pobliżu znajdują się sklepy w których można nabyć nie tylko miody i produkty pszczele ale także miody pitne. Przypomina się niejedna, polska miodosytnia, gdzie pitnego miodu bywało pod dostatkiem. Także w latach studenckich na warszawskiej Starówce czy w augustowskiej miodosytni albo na Małym Rynku w krakowskiej Pasiece, czy w Trójmieście . Wspomnienia z celebry zaliczonych egzaminów w latach studenckich nieodłącznie wiążą się z pobytami w miodosytni.  Od pewnego czasu na ulicznym stoliku, pełnym słojów z miodem  daje się dostrzec porcje z ziołami (na pierwszy rzut oka) w plastikowych opakowaniach. Czyżby to była pierzga pszczela, źródło aminokwasów soli mineralnych i witamin, a może propolis do maseczek odmładzających skuteczniej niż skalpel chirurga, a może mleczko, jad i wosk… Na jedną małą łyżeczkę miodu pszczoła pracuje całe swoje życie. Podobnie jak ludzie na swój pierwszy, czasem jedyny „zielony milion” w życiu. Wiadomo, to jest Ameryka!

PARTNERZY