Zalety i wady głosów Polonii

6 października 2019

Poza granicami Polski są placówki, które w wyborach obsługują milion lub większą ilość rodaków uprawnionych do głosowania, choć liczba zebranych poza granicami głosów nie jest imponująca. Przykład? Kandydatom partii X głosy oddaje kilka lub kilkanaście tysięcy osób zarejestrowanych w Stanach; wynik ten oznacza, że partia X otrzymuje ze Stanów 85% głosów. Właśnie te 85% procent głosów jaśnieją jak podzwrotnikowe słońce, które razi w oczy. Powoduje to zakłopotanie tych kandydatów, którym zależałoby na wyniku odwrotnym. W Polsce, dokąd spływają głosy Polonii wynik ten podawany bywa jako zdecydowane, niekwestionowane zwycięstwo partii X. Wyróżnia się procentowo w stosunku do wyniku osiąganego w Polsce, gdzie struktura preferencji partyjnych różni się diametralnie od tych w Chicago. Czy podobne preferencje wykazują grupy rodaków w Nowym Yorku, Melbourne, Londynie i innych skupiskach poza granicami Polski? Objaśnianie zasad obliczeń trafia nie do każdego i nie w tym samym czasie. Przechylający szalę na rzecz zwycięzcy wynik, osiągany naprzykład przez partię X za granicą, jest dla wielu osób w Polsce oczywistą zawadą. Dostarcza przegranym trudności interpretacyjnych a partię X, jako wygraną (wybraną przez elektorat Polonii) sytuuje w pozycji uprzywilejowanej. Przynajmniej propagandowo. Mało tego, wyborcom niezdecydowanym może podpowiadać komu oddać w przyszłości swoje głosy. Niezdecydowanych często jest więcej niż ustabilizowanych w przekonaniu o słuszności tej a nie innej decyzji. W marketingu politycznym wyniki głosowania za granicą mogą wpływać na wynik głosowań krajowych. Wiadomość taka łatwiej dociera do wyborców, lepiej przebija się przez szum informacyjny. Trudno nie dostrzec, że niektórzy z wyborców wyczekują tego rodzaju informacji. Partie, ugrupowania, które pozostają w opozycji do grupy zwycięskiej, dążą do przeciwstawienia się tendencji niweczącej ich wysiłki. Podnoszą się propozycje wyłączenia obywateli żyjących poza granicami Polski, tak zwanej Polonii z udziału w wyborach (gdy chodzi o czynne prawo wyborcze) w kraju urodzenia albo z którym są związani. Z konstytucją zgodne to jeszcze nie jest, wręcz przeciwnie. Konstytucja (art.36) stanowi o tym, że obywatel przebywający poza granicami Polski ma prawo do opieki ze strony państwa. Czy chodzi wyłącznie o opiekę dyplomatyczną? Czy pobyt poza granicami Polski, to wyłącznie pobyt stały, jakie kryteria decydują o uprawnieniach do opieki ze strony państwa polskiego? Pomysł wykluczenia Polonii z kręgu uprawnionych do głosowania nie jest nowy. Od wielu lat słyszymy o tym, żeby obywatelom w kraju nie układać życia, dlaczego mówić im jak mają się rządzić? Oni nam nie mówią, jak My mamy to robić. Zresztą wybory organizowane za granicą to zbędne koszty. Pieniądze? Posyłać do kraju, czemu nie. Za tymi opiniami pulsuje nieoczekiwany realizm. Czy jest pomysł legislacyjny wobec możliwości a także potrzeb społeczności polonijnych? Choćby względem zaniechania podatków od emerytur po powrocie do kraju, albo poszerzenia ulg za czynności urzędowe w konsulatach, ułatwień w dostępie do placówek dyplomatycznych, nie mówiąc o polityce odznaczeń dla Polaków za granicą czy wnikliwej analizie form wsparcia np: działalności kulturalnej obywateli polskich poza granicami Polski. Czy dojrzewa projekt o relacjach z mediami krajów osiedlenia Polaków w celach promocyjnych (kultura, inwestycje, etc.)? Dalekie od idealnych pozostają relacje biznesowe w profesjonalnym formacie. Co innego kontakty na kontrakty prywatne. Firmy zagraniczne znajdują naszych odkrywców, autorów nowatorskich rozwiązań, umawiają się i realizują zamówienia; mniej pośredników, mniej kosztów. Czy znana jest skala tych zagadnień, czy tylko wyobrażenia o tym, czym żyje wyborca na Obczyźnie? Przyda się kilka refleksji w tym przedmiocie przed dniem polskich wyborów, które poza granicami Polski przypadaja 12 października br.

PARTNERZY