Gdy zakupy przestają sprawiać przyjemność

5 sierpnia 2023

Od pewnego czasu koszty życia wzrastają w niepokojącym tempie. Normą staje się nabycie „mniej za więcej”, czyli mniejszej niż dotychczas ilości towaru za wyższą cenę. Zmiany dotyczą też jakości.

Zamiast przeceny mniej wartościowego towaru, bo z ważnością poza terminem, na opakowaniu znajdujemy zamazane daty przydatności do spożycia. Przyklejona oferta z nową ceną, to szansa na decyzję: kupić i mieć, czy nie. Czasem jest to kostka masła o niższej gramaturze za wyższą cenę, innym razem zmienna ilość jaj albo ser lub inne artykuły spożywcze. Nie każdy kupujący zwraca uwagę na datę przydatności do spożycia. Zwrot towaru do miejsca zakupu, albo prośba o wymianę na towar bez wad powoduje nieraz zaskoczenie personelu. Oczekiwanie na zwrot pieniędzy trwa i odbywa się tylko po okazaniu dowodu zakupu. Przy kolejnych zakupach i zwrotach, personel stoiska rozpoznaje nabywcę jako intruza. Kupujący czuje się niezręcznie. Jeszcze niedawno rozpoznawalność klienta była wartością, cechą pożądaną w solidnym biznesie. Ale życie nie stoi w tym samym miejscu. Znikają duże markety, małym sklepom też nie jest łatwo. Od kilku lat także w Wietrznym Mieście właściciele polonijnych biznesów zatrudniają imigrantów z Europy Wschodniej lub z Azji. W codziennym obiegu są zamówienia online; wygodna forma realizacji dostaw towaru wprost pod drzwi odbiorcy. Nie jest to usługa tańsza, ale ma inne zalety. Zamawiający otrzymuje dostawę w uzgodnionym terminie, za uprzedzeniem i bez napiwku, bo ten wliczany jest do rachunku. Jak zwykle w takich przypadkach pojawia się od firmy filantropa prośba o datek w dowolnej kwocie na dofinansowanie dostaw produktów spożywczych osobom bardziej potrzebującym. Chodzi o weteranów, pewnych grup seniorów i innych. Trudno odmówić, bo osób w niedostatku przybywa. A ofiarodawca zyskuje szansę na dobry uczynek. Jednak, kiedy nasz sąsiad wraca z dwiema torbami, pełnymi towaru od stałego dostawcy, filantropa, to zastanawiamy się nad istotą naszych wydatków pomocowych. Tym bardziej, że zakład wulkaniczny sąsiada prosperuje na pełnych obrotach i na brak klientów nie narzeka. Jego żona nosi modne, kosztowne torebki. Kiedy pytamy dostawcę, okazuje się, że nasz sąsiad spełnia warunki udzielenia pomocy, a nawet więcej. Żona sąsiada domaga się podziału majątku po rozwodzie, a to rodzaj traumy nie do pozazdroszczenia.

PARTNERZY

single.php