Czas dylematów wyborczych

6 listopada 2022

Czym owocuje zapobiegliwość, zdolność przewidywania, przezorność, zaufanie? Na sukces osoby kandydującej w wyborach składają się głosy oddane przez większą ilość wyborców niż otrzymuje przeciwnik. Chodzi o uzewnętrznienie przekonania, że wybiera się  „swojego” kandydata, bo on spełnia oczekiwania. Inni uważają, że żaden kandydat nie jest kandydatem wymarzonym. Na kogoś jednak stawiają, czyniąc to w imię zła, ale mniejszego. Wyznawcy pewnej parafii w Wietrznym Mieście dowiedzieli się, że osoba kandydująca na stanowisko w wyborach wręczyła gospodarzowi tej parafii okazały, trzydziestotysięczny datek. Wierni zaczęli zastanawiać się, czy w tej sytuacji każdy wyznawca powinien chwalić program wyborczy kandydata ofiarodawcy. Skąd to pytanie? Poszło o pryncypia. Żyć, choćby z pigułką „przed” lub „po” albo nie pozwolić na życie, szczególnie, gdy urokom współżycia towarzyszy zapomnienie o antykoncepcji. Zresztą, co komu do tego? Ten i podobne dylematy trapią organizatorów życia wszelkich społeczności nie tylko w stosunku do kandydatów startujących na stanowiska polityczne. Napędzają emocje, pozwalają zwyciężyć zapobiegliwym, którzy wkładają więcej pracy, aby przekonać niezdecydowanych. Gospodarzowi z grupą wiernych przyszło zmierzyć się z argumentacją na rzecz ofiarodawcy, a więc osoby, uznanej za bezbożnika. To, że sypnął groszem nie oznacza uchylenia gniewu Opatrzności. Wyznawcom dociekliwym wystarczyło uzasadnienie, że pieniądze, otrzymane od bezbożnika zostaną przeznaczone na walkę ze złem. Poza tym zarówno bezbożnik jak i wyznawca ma świadomość celu. Dawno nie remontowany dach obiektów świątynnych trzeba będzie poprawić jeszcze przed zimą, w sali do nauki czas wstawić nowe stoliki, zaopatrzyć dzieci w nowsze urządzenia elektroniczne. Ogrzewanie świątyni zimą nigdy nie było i nie jest darmową usługą. Jest i kolejny dylemat: popierać wszystkie punkty programu czy postawę człowieka, który przecież nie chce niczyjej krzywdy. Zresztą, czy każdy postulat wyborczy doczeka się realizacji? Mieszkańcy Wietrznego Miasta coś o tym wiedzą. Często działa tu prawo serii: kto raz przekazał datek potrzebującym, może przekazać kolejny. Wszystko polega na zaufaniu. Do kogo? Wierni dostrzegają wielu życzliwych, tym bardziej gdy dowiedzieli się, że na rzecz innej grupy, zrzeszonych w sąsiednim okręgu wyznawców, ktoś przekazał datek o całe 10 tysięcy mniejszy. Poza tymi dylematami pozostaje odniesienie do woli Opatrzności. Gdyby nie ta wola, żaden datek ani dar nie zasiliłby tego, ani innego konta. Tak się składa, że nie jeden kandydat zabiega o poparcie, a często miejsce przekonywania ma znaczenie. Jak więc w tej konkurencji stopniować zło, a gdzie jest miejsca dla dobra? Wybór mniejszego zła zależy więc nie tylko od ilości (kto da więcej) ale od wielu innych czynników, także od czasu realizacji, słowem od tego: kto pierwszy ten lepszy! Ale, żeby nie było tak merkantylnie, w sytuacjach nieoczywistych zwykle jeden ma więcej fartu niż inny. Dlatego tak ważny jest udział w wyborach.

PARTNERZY