Dlaczego stosujemy wulgaryzmy językowe?

11 lutego 2024

Czy chodzi o zabawy językowe  w kontaktach z bliźnimi ? Czy każde  przekleństwo jest wulgaryzmem? W tyglu społeczności Wietrznego Miasta wymieniamy się określeniami wprost z ojczystego języka.  Najczęściej bez związku z angielskim.

Wyrazy, zdania, nawet idiomy, a więc charakterystyczne dla jednego języka zwroty przenikają do innego języka. Często osoba stosująca je, nie ma pojęcia o znaczeniu wyrazu w języku z którego pochodzi. Kiedy zrozumie, że to słowo, ten wyraz najczęściej obraża, uwłacza godności, powoduje zakłopotanie, to rewanżuje się podobnym ze swoich zasobów. Kiedy tak się dzieje? Gdy ktoś rozpozna intencje nadawcy żartu, a więc to, co autor miał na myśli. W Wietrznym Mieście spotykają się w pracy zarówno Amerykanie z południowej części tego kontynentu jak i osoby z Europy, w tym z Polski. Jakże łatwo „nauczyć” kolegę z Hondurasu czy z Meksyku pewnego słówka, słów, które od rana do końca szychty dominują w każdym zdaniu. Chodzi o przerywnik na literę „k”, albo „ch” i im podobne wiązanki. Kto pozna taki wyraz w pracy, przenosi i powtarza go w domu. Najszybciej uczą się dzieci naszych cudzoziemskich przyjaciół; słyszą, pamiętają  i powtarzają. Lubią bawić się brzmieniem nowo poznanego wyrazu; tym bardziej gdy z obserwacji dorosłych wynika żenada osoby trzeciej albo wprost zakaz stosowania. A chodzi o wyraz, który do literackich nie należy. Co otrzymujemy w odwecie? Jeśli pracuje z nami osoba posługujaca się na codzień na przykład hiszpańskim częściej  niż angielskim, to zrewanżuje się podobnym do polskich „przerywników”. Ostatnio w popularnej sieciówce fast food na drive way pewien gość z akcentem hiszpańskim poprosił o kanapkę i colę, z tym, że co drugie słowo przeplatał znanym z polskiego języka, brzmiacym wyrazem „k”!  Myślał, że jest wyjątkowo uprzejmy, więc domagał się uśmiechu. Tymczasem jeszcze milsza obsługa, bez żenady wytoczyła całą wiązankę potępienia w jego ojczystym, w języku hiszpańskim. Spowodowało to u naszego bohatera szybki odjazd i zmianę na inny fast food. Ale czy o to chodzi w naszej współpracy z innymi cudzoziemcami tu, gdzie żyjemy, pracujemy, odpoczywamy w Wietrznym Mieście? Różnorodnych zanieczyszczeń nasz język polski doświadcza w Polsce. Czy wzbogaca to nasze zasoby językowe? Czy mamy bezrefleksyjnie naśladować wiecznie wkurzonych rodaków? Jak nas widzą tutaj, co słyszą, tak oceniają. Domagamy się szacunku, zasługujemy na uznanie. Jak każdy. Lepiej jednak wykasować podejrzane wyrazy, aby nie zaplątać się w wyznaniach uczuć, przynajmniej z okazji Św. Walentego.

PARTNERZY